1500 l Daltara

Moderator: ModTeam

Awatar użytkownika
maol
Moderator
Posty: 7898
Rejestracja: 2007-05-25, 14:18
Pojemność akwarium: 200
Imię: Marcin
Nazwisko: Olszewski
Lokalizacja: Łódź

1500 l Daltara

Post autor: maol » 2007-12-09, 16:03

Poniżej znajduje się scalony tekst autorstwa Daltara - tak, żeby wszystkim nam było łatwiej. Zdjęcia dorzucę jak znajdę chwile czasu.

Tu też podziękuje w imieniu nas wszystkich Daltarowi za ilość dobrej roboty, jaką włożył w ten tekst - polecam go wszystkim którzy chcą mieć tak duże akwarium.

No to czytajcie :-)

Zatem kolej na mnie, bo już parę osób naciska, abym pokazał moje wypocone w trakcie ośmiu miesięcy akwarium. Kosztowało mnie to wiele nerwów, pracy, kombinowania oraz oczywiście niestety pieniędzy, ale w trakcie tych zmagań wiele się nauczyłem.

Z czego mogę być dumny:

:arrow: Pomimo wielu trudności technicznych udało mi się "złożyć do kupy" akwarium o pojemności 1500 litrów, a jedynym elementem, który wykonała profesjonalna firma było sklejenie szklanego zbiornika. ( Oczywiście korzystałem też z porad innych osób siedzących w akwarystyce )

:arrow: Z zastosowania niesztampowych rozwiązań często własnego pomysłu, które funkcjonują znakomicie.

:arrow: Z niepowtarzalnej zabudowy zbiornika, którą sam wymyśliłem i którą matowałem z pomocą jednego kamieniarza.

:arrow: Z doprowadzenia wszystkiego do końca, pomimo "stukania się w głowę" większości myślących normalnie :lol:

Z czego dumny nie jestem:

:arrow: Z paru poważnych błędów, które kosztowały życie wielu ryb.

:arrow: Z niesłuchania własnych przeczuć odnośnie typu zbiornika, tylko kierowania się wzorcami "na pokaz".

:arrow: Z tego, ze zamiast od razu znaleźć forum akwarystyczne i czerpać z niego "garściami" cenne rady i informacje, ufałem komercji. :-?


A oto jak można zbudować 1500 litrowy zbiornik:

Krok pierwszy to oczywiście podstawa, na której stanie ważący w sumie 2,5 tony kolos ( plus oczywiście waga samej podstawy, w tym wypadku 250 kg. ) Ja zrobiłem podstawę z konstrukcji stalowej, którą następnie ocynkowałem. Akwarium stanęło oczywiście na gumowych podkładkach, aby szkło nie miało styku z metalem.

Kolejnym krokiem było zamówienie szklanego zbiornika, który skleiła profesjonalna firma. Ponieważ akwarium ma ponad metr wysokości, zastosowana szyba to 19 milimetrów. Waga całego szkła na akwarium to około 700 - 800 kg.

Kolejnym krokiem po sklejeniu zbiornika było oczywiście wykonanie całej niezbędnej instalacji obsługującej pompy, rury spustowe, elektrykę oraz inne pomocnicze urządzenia. Ponieważ planowałem akwarium już parę lat temu, na poziomie budowy domu, za wczasu doprowadziłem w odpowiednie miejsce mocną linię zasilającą prąd oraz rury z wodą. Bez bezpośredniego doprowadzenia wody do zbiornika, obsługa takiego kolosa była by prawdziwym koszmarem.

Kiedy już uporałem sie ze wszystkimi kłopotami związanymi z doborem przekrojów rur, pomp, wierceniem otworów przelewowych w szkle (19 mm :-/ ) mogłem zainstalować górną część metalowej konstrukcji, która obecnie służy do przemieszczania się nad zbiornikiem oraz stanowi podporę dla zabudowy.

Następnym krokiem było sklejenie i zainstalowanie mniejszego, 150-cio litrowego zbiornika z odpowiednimi przegrodami przelewowymi. Zbiornik ten stanowi główny filtr oczyszczający i natleniający wodę. Jest on również swoistym "buforem" bezpieczeństwa w razie zapomnienia o dolewanej wodzie ;-)

Kolejnym etapem było zainstalowanie lampy uv oraz drugiego, pomocniczego filtra. Filtr firmy EHEIM stanowi bardzo ważny element całej układanki i jest niezwykle pomocny przy obsłudze zbiornika. Pobiera wodę z dna akwarium. Podczas podmiany wody właśnie stamtąd zasysana jest brudna woda która następnie wylewa się na taras domu i wędruje do kratki ściekowej. Jest to oczywiście korzystne ze względu na zbieranie się przy dnie cięższych substancji takich jak np. mocznik. Filtr pomocniczy (to ta czarna beczułka po prawej stronie, stojąca na plastikowym taborecie ) pełni również rolę mieszacza, podczas dolewania świeżej wody. Nawet nie wspominam o jego bezcennym znaczeniu, w razie awarii głównej pompy.

Musze tutaj wspomnieć o paru detalach, które w późniejszym użytkowaniu okazały się niezwykle przydatne. To drobiazgi typu ruchoma platforma zbiornika filtracyjnego, czy łatwo demontowalne stopnie drabinek. O takich szczegółach trzeba zawsze myśleć zanim zaczniemy użytkować akwarium. Podczas awarii lub po prostu sprzątania wszystko idzie gładko i wszędzie można się łatwo dostać.

Skończyłem na pewnych detalach, które tak bardzo ułatwiają opiekę nad wielgachnym zbiornikiem. Zdejmowane szczeble ocynkowanej drabinki, kurki spustowe, włączniki światła, pomp, lampy uv, grzałek. to wszystko sprawia, że jednym ruchem ręki mogę manewrować wszystkim co znajduje sie w środku, bez upierdliwego przepychania sie w zakamarkach. Ponieważ akwarium ma wymiary 50 x 100 x 300 cm, oczywiste są trudności, jakie niesie za sobą tak głęboki, a zarazem stosunkowo wąski zbiornik. Dlatego każde manipulowanie wewnątrz wiąże się albo z dosłownym nurkowaniem ( co widać na zdjęciu :lol: ) albo tego typu operacje przeprowadzam podczas podmiany wody. Wtedy wypuszczona 1/3 wody powoduje obniżenie jej lustra do poziomu, przy którym spokojnie sięgam rękami do każdego miejsca na dnie. Zasadniczo jednak cała filozofia polega na tym, aby robić to jak najrzadziej. Właśnie dlatego zainwestowałem w szereg przyrządów, które następnie dostosowałem do głębokości akwarium. Są to między innymi :odmulacz metrowej długości usztywniony za pomocą węglowych prętów, różnego rodzaju haczyki, siateczki na przedłużonych raczkach itd.
Niezwykle cenny jest także potężny magnes ( do szyb o grubości 2 cm ) który wspaniale czyści przednia szybę, bez ciągłego wchodzenia do zbiornika.

Rzućcie jeszcze raz okiem na układ całego systemu filtrującego, ale tym razem od przodu.
Zwróćcie uwagę na połączenie giętkim wężem pompy w głównym filtrze z rurą, która woda jest wyrzucana do zbiornika. Ta sama rura pełni funkcję rury spustowej, ale jest tak umieszczona, aby mogło nią powrócić jedynie 2 cm z e słupa wody w akwarium. To proces, który reguluje ilość wody podczas wyłączania pomp np. w celu karmienia ryb. To niby są detale, ale właśnie diabeł tkwi w szczegółach.

Po rozprowadzeniu instalacji elektrycznej i zrobieniu małej rozdzielni mogłem wreszcie nalać wodę do pełna i pierwszy raz uruchomić wszystkie filtry. Działało znakomicie. Po około miesiącu oczekiwania na ustabilizowanie się parametrów wody ( wcześniej wlałem wodę z innej czystej hodowli, aby zaszczepić w zbiorniku "dobre" bakterie )ośmieliłem sie wpuścić pierwszych zwiadowców, czyli 10 neonów. Ponieważ nic złego się nie działo, a ryby jadły i rosły zdecydowałem się na ten krok ostateczny - wpuszczenie docelowej obsady, czyli jak sobie wymarzyłem 50 dysków oraz 300 neonów. Do tego parę glonojadów wielokropków mających wykonywać robotę czyścicieli. Po kolejnych paru tygodniach przyszła kolej na zabudowę docelową zbiornika. Wszystko szło dobrze i nic nie zapowiadało całej serii nieszczęść jaka miała niebawem nastąpić.

1. Nieszczęście rozklejającego się akwarium.

Kiedy zabudowa szła na całego, a kolejne bloczki ytong-a budowały ścianę moją uwagę przykuł dziwny bąbelek powietrza, który pojawił się w przekroju spoiny przedniej i bocznej szyby. Z początku myślałem, ze to po prostu jakaś skaza, ale kiedy kolejnego dnia bąbel powiększył się dwukrotnie czerwona lampka w mojej głowie zaczęła nerwowo mrugać. Natychmiast zrobiłem zdjęcie bąbla i przesłałem je do firmy, która zbiornik kleiła. Polecono mi abym odczekał jeszcze jeden dzień i obserwował co się stanie. Kiedy kolejnego dnia podszedłem do akwarium moim oczom ukazała się już nie bąbel, ale piętnasto centymetrowa szrama powietrzna w silikonowej spoinie. Natychmiast chwyciłem za telefon i już po chwili spuszczałem wodę z połowy zbiornika, a ekipa z firmy akwarystycznej jechała do mnie "na sygnale". Nikt do tej pory nie wie, co było przyczyną puszczania silikonu. Pracownicy twierdza, że prawdopodobnie któryś z nich dotknął tłusta ręką feralnego miejsca, przed nałożeniem silikonu. Oczywiście przy tak dużych zbiornikach naprężenia szyby oraz siła z jaką woda rozpycha ściany są ogromne. Nic więc dziwnego że silikon po prostu zaczął puszczać. Ekipa wkleiła potężne szklane listwy wzmacniające, które ( mogę to ocenić z perspektywy 2 lat ) załatwiły problem. Bąbel powietrzny samoistnie się zmniejszył na drugi dzień po klejeniu listew. Wyobraźcie sobie co by się stało, gdybym nie odkrył wady i spokojnie zabudował zbiornik. Skutki mogły by być katastrofalne. Miałem zatem sporo szczęścia w nieszczęściu.

Morał: Zanim zabudujesz wielki, klejony zbiornik i wpuścisz do niego ryby, niech postoi jakiś czas. Pospiech jest wskazany przy łapaniu pcheł ;-)


2. Nieszczęście z wrastającymi glonami.

Jak wiadomo piaskowiec ma bardzo dużą porowatość, dlatego pomimo częstych podmian wody oraz czystego prowadzenia zbiornika zaczęły pojawiać się nieciekawe przebarwienia na okładzinie. Z początku miały kolor zielonkawy, z czasem ciemniały i przechodziły w kolor prawie czarny, poprzez różne odcienie fioletu. Zmartwiony tym stanem rzeczy oczywiście zacząłem dolewać różnych cudownych preparatów na glony. Niebawem pięknie rosnące rośliny poczęły marnieć. Wpuściłem wtedy wyjątkowo żarłoczne glonojady ( niestety nazwy Polskiej nie miały - całe zielone w małe kropeczki ). Glonojady kosiły glony jak kosiarki, jednak niebawem odkryłem bardzo przykrą rzecz. Były to paskudne ślady przyssawek odbite na bokach paletek. Osłabione "zlizywaniem" śluzu ochronnego paletki zaczęły chorować a glonojady czym prędzej powędrowały z powrotem do sklepu. Po pewnym czasie stosowania różnych sztuczek sytuacja unormowała się, ale "poplamione" wrastającymi glonami tło już nigdy nie było tak ładne jak kiedyś. niebawem okazało się jednak, że problem sam się rozwiąże, tyle że w bardzo nieprzyjemny sposób.

3. Nieszczęście z odpadającymi tłem.

Jak już zapewne zauważyliście na zdjęciach, tło akwarium wykleiłem dosyć sporymi łamanymi kawałkami piaskowca. Zawsze podobały mi się takie naturalne, skaliste tła, a zakupienie gotowego tła z żywicy do tak dużego akwarium było niemożliwe. Jako wieczny innowator postanowiłem jednak zrobić coś jeszcze. Wcześniej, aby wszystko wyglądało bardziej naturalistycznie zamówiłem w Niemczech specjalna okładzinę która jest zrobiona z żywicy epoksydowej wylewanej na bloki piaskowca, a następnie uzbrajana matą szklaną. Wygląda bardzo ładnie, a przy tym jest cienka i wykonana z lica naturalnego kamienia. Na wyklejona okładzinę ( silikonem do akwariów ) mocowałem kolejne kawały piaskowca. ( w sumie weszło prawie 300 kg. )
Wszystko pięknie wyglądało przez ładnych parę miesięcy, aż do czasu, kiedy pewnego pięknego ranka odkryłem na dnie akwarium odklejony kawał piaskowca wielkości patelni.
Zdrętwiałem, bowiem oznaczało to poważne kłopoty. Znowu jednak opatrzność czuwała. Odpadający kawał kilkucentymetrowej grubości piaskowcowej tafli mógł co najmniej głęboko przerysować przednia szybę oszpecając ją, a co gorsza bardzo osłabiając. Tak się jednak nie stało, bowiem kamień w dziwny sposób przekoziołkował i utkwił wbity na sztorc w grubej warstwie żwiru. Co było dalej? Nie trudno się domyślić. Musiałem szybko odłowić wszystkie ryby i zająć się demontażem 300 kg. okładziny. Na szczęście mam kolejne akwaria ( 3 x 112 litrów ) które pełnią rolę pomocniczą. Ryby wylądowały w nich na ponad 2 tygodnie moich zmagań. W tym czasie oczyściłem cały zbiornik i wpuściłem ponownie do zupełnie "gołego" szkła. Na dnie położyłem jedynie parę korzeni, tak, aby ryby nie czuły się nieswojo. Dałem sobie kolejne 2 miesiące na przemyślenie jeszcze raz wszystkiego od początku. Co zrobiłem?

Dumałem dumałem, aż wymyśliłem dosyć nietypowe rozwiązanie dla problemu tła. Ponieważ uparcie nie chciałem się rozstawać z wizją kamiennej, naturalnej ściany, musiałem czymś tak zaimpregnować kamienne płyty, aby nie zarastały wżerającymi się głęboko glonami. Do tego kamienie ( jak wykazały wcześniejsze doświadczenia ) powinny być bardzo trwale zamocowane do szyby. Wpadłem na pomysł zaimpregnowania piaskowca specjalną żywicą. Dokładnie tą sama przeźroczystą żywicą, którą kamieniarze zamykają dziurki w porfirze. Niepokoiła mnie myśl, o ewentualnych toksycznych substancjach, które mogły by sie wydzielać do wody, ale pomyślałem o żywicznych , gotowych tłach, które stosuje sie z powodzeniem i stwierdziłem, że po dokładnym spolimeryzowaniu i wysuszeniu "politur" nic złego nie powinno sie stać. Pojechałem do kamieniarza i ponownie przywiozłem ponad 300 kg. potłuczonych piaskowcowych płyt. Były to pierwsze warstwy odcinane z kamiennego bloku, czyli jedna strona była naturalna druga zaś zupełnie gładka. Po 2- tygodniowym babraniu się z układaniem ściany ( na razie na podłodze w salonie ) i dopasowywaniem kolejnych fragmentów do siebie, oraz malowaniem wszystkiego żywicą mieszaną z utwardzaczami dzieło było gotowe. Smród w domu był taki jakbym otworzył lakiernie samochodową w salonie, ale postanowiłem przeczekać już wszystko i dopiąć do końca. Teraz tylko należało odczekać odpowiednio długo, aż żywica stwardnieje całkowicie i przenieść całą ścianę kawałek po kawałku do wnętrza akwarium, gdzie za pomocą silikonu akwariowego przyklejałem kamienie płaską częścią do szyby. Nie zdajecie sobie sprawy, jak upierdliwe i pracochłonne było to zajęcie. W pewnych momentach oddychałem przez rurkę wypuszczoną na zewnątrz zbiornika, bowiem stężenie par kwasu octowego było nie do zniesienia ( silikon ). Oczywiście pomagał mi przy tym znajomy, podając kolejne i kolejne kawałki kamiennej ściany ( największe ważyły 25 kg. ). Cały proces trwał około tygodnia. Kiedy już skończyłem, jeszcze raz pomalowałem całe tło kolejna warstwą żywicy, tak aby wszystko dokładnie stopiło się w jedna całość. Teraz pozostało już tylko kilkukrotnie napełnić i wypłukać woda zbiornik. Po nalaniu pierwszej wody efekt faktycznie był bardzo piękny. Na drugi i trzeci dzień zaczęło się przedziwne zjawisko mętnienia żywicy. W ciągu tygodnia cały piaskowiec przybrał mleczna barwę i wyglądał jak białe, wapienne skały. W sumie nawet miało to swoisty urok, ale przecież nie o ten efekt mi chodziło! :evil:
Po ponownej zmianie całej wody powoli, bardzo powoli cieniutka żywiczna warstwa zaczęła z powrotem nabierać przeźroczystości. Cały proces trwał około jednego miesiąca. W tym czasie co najmniej 5-cio krotnie wymieniłem wodę. Oczywiście chodziło też o maksymalne odparowanie kwasu octowego, który ciągle uwalniał się z tyłu tła (klejenie kamieni do szyby ).Po miesiącu, kiedy już sytuacja wydawała się stabilna wsypałem żwir, posadziłem rośliny i umocowałem korzenie. Po kolejnych dwóch tygodniach, stopniowo rozpocząłem wpuszczanie ryb. I tak oto udało mi się w końcu osiągnąć zamierzony efekt wizualny, który ukazuje tak wyczekiwane przez wielu zdjęcie 8-)

Czy jednak osiągnięty efekt był trwały? Jakie trudności napotkałem w pielęgnacji akwarium z taka obsadą? I w końcu ile to wszystko kosztowało? Odpowiedź na te wszystkie pytania znajdziecie w następnym i już ostatnim w tej serii odcinku powieści o spełnianiu szalonych marzeń i walce z przeciwnościami dla osiągnięcia postawionego sobie celu ;-)

Docieramy zatem do czasu teraźniejszego oraz podsumowania.

Każdy akwarysta wie, jak ważną sprawą jest kwestia poziomu pH i twardości wody, przy hodowli palet. Jak się można domyśleć przy tak dużym przedsięwzięciu musiałem zaopatrzyć się w niezły filtr osmotyczny. Oczywiście podmiany wody to rzecz święta, dlatego filtr praktycznie chodził na okrągło, aby zbieranej przez cały tydzień wody wystarczało do podmianek. Oczywiście było to niezwykle upierdliwe. Tu muszę nadmienić, że w moim kranie płynie czysta ( studnie głębinowe ) ale za to dosyć twarda woda o nadzwyczaj wysokim pH. Stało sie to powodem do podjęcia decyzji o zmianie obsady a co za tym idzie wystroju akwarium. Dodatkowym problemem okazała sie pielęgnacja roślin. Jedne rosły na potęgę, osiągając metr wysokości i przesłaniając światło innym, niższym gatunkom, do kolejnych trzeba było stale nurkować, podcinając to i owo i pielęgnując. To wszystko sprawiło, że jedyną "słuszną" drogą, jaka obecnie obrałem, jest zmiana w kierunku Malawi.

Można powiedzieć, że dopiero przy tej koncepcji pielęgnacja akwarium przestała być uciążliwa a parametry wody odpowiednie do hodowli obecnych ryb. Zatem co następuje:

1.) Sprzedałem paletki
2.) "Wywaliłem" wszelaką roślinność
3.) Zakupiłem 100 szt. pyszczaków w 7 gatunkach ( najwięcej żółtych, pomarańczowych i niebieskich, po to aby były dobrze widoczne z odległości paru kroków od zbiornika )
4.) Zacząłem wstępnie przygotowywać elementy wystroju skalnego rumowiska, z posklejanymi "wieżami" pokruszonych kawałków piaskowca. ( w toku )

Obecny stan utrzymuje sie od ponad miesiąca, dlatego mogę już ocenić faktyczny czas, jaki jest potrzebny na pielęgnację akwarium.

:arrow: Codzienne karmienie - 3 minuty

:arrow: Co tygodniowa podmiana 25% wody - w sumie 20 minut ( odkręcenie i zakręcenie kurków, wyłączenie i załączenie pomp rzut oka na poziom wody w filtrze głównym, wyczyszczenie przedniej szyby magnesem.
:arrow: Raz na miesiąc - Wyczyszczenie pokryw zbiornika wykonanych z pleksi, przestawienie tego i owego wewnątrz akwarium - 45 no max 60 minut.

I to naprawdę wszystko. Zadziwiające prawda? Ktoś by pomyślał, że skoro przy akwarium 100 litrowym jest np. 15 minut pracy dziennie, to przy 1500 litrowym musi być co najmniej 2 godziny. Nic bardziej mylnego. Tak "duży" ekosystem rządzi sie nieco innymi prawami i mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że przy niejednym dużo mniejszym akwarium pracy jest 3 razy więcej. To jest oczywiście możliwe tylko dzięki automatyzacji i doszlifowaniu najwygodniejszej koncepcji dotyczącej obsady.

Zatem gdzie tkwi szkopuł? Oczywiście w kosztach :-?
O ile obecne koszty utrzymania nie są druzgocące ( pokarm + prąd + woda to około 180 zł na miesiąc ) to zbudowanie oraz dopracowanie tego typu inwestycji nie przedstawia się już tak różowo. Zgodnie z prośbą podaję najistotniejsze składowe tego zbiornika:

- Podstawa oraz konstrukcja stalowa, ocynkowana - 8500 zł. ( cena sprzed ponad 2 lat )

- Szklany zbiornik z szyb grubości 19 mm. - 11000 zł (całkowity koszt - cena sprzed ponad 2 lat )

- Filtr eheim - 1900 zł

- Grzałki, lampa uv, orurowanie, lampy, swietlówki, linki stalowe, uchwyty, śruby, kleje i setki innych dupereli to około 2200 zł

- Drugie akwarium 200 litrowe, pompa o mocy 750 watów, wsady i gąbki do filtrów - 700 zł

- Kamienie na tło + 20 tub dobrego silikonu do klejenie akwariów + żywice do malowania kamieni + żwir - 1800 zł

- Wiercenie dziury w szybach 19 mm - 200 zł ( z dojazdem 2 szklarzy )

To są koszty zupełnie podstawowe. Oczywiście warunkiem jest wykonanie samemu większości prac związanych ze złożeniem tego wszystkiego do kupy. Czas jaki poświeciłem na to wszystko to co najmniej 300 roboczogodzin.

Teraz w zależności od tego co chcemy tam hodować rozpoczyna się jazda z cenami ryb. Oczywiście, że można wpuścić 3 pary głupików, które po roku rozmnożą się w tysięczna ławicę, ale chyba nie po to tyle trudu prawda? :lol: Przez moje akwarium przewinęły się
ryby o wartości około 15000 zł. Niestety w wyniku popełnionych błędów, znaczna większość jest już na tamtym świecie. Za błędy niestety płaci sie słono.

Ostatni koszt to kwestia zabudowy akwarium. Jest to oczywiście sprawa zupełnie indywidualna i dopasowana do rodzaju wnętrza, w jakim zbiornik ma funkcjonować. Zabudowa która zastosowałem niestety znowu nie należy do najtańszych i pomimo ogromnego trudu jaki włożyłem w jej wykonanie ( w celu maksymalnego obniżenia kosztów ) szarpnęła moja kieszeń na około 8000 zł.

Jak więc widzicie są to bardzo drogie zabawy. Oczywiście, że dzięki tym wszystkim wyrzeczeniom i wydatkom można stworzyć coś zupełnie niepowtarzalnego, ale trzeba się najpierw dobrze zastanowić, czy warto. Moja natura megalomana pcha mnie do realizacji takich karkołomnych projektów i jestem na tyle zmobilizowany, aby doprowadzać je do końca. Jednak komuś, kto w szybkim czasie chce osiągnąć olśniewający efekt na tą skalę, albo stanowczo odradzam, albo w przypadku dysponowania sporymi sumami wolnych środków polecam wynajęcie profesjonalnej firmy.
Glonojady maja specyficzna skórę którą jak pyszczak liźnie to poprostu mi sie w gębie robi źle.

Złote ciacha come back :)

Daltar
Zainteresowany
Posty: 49
Rejestracja: 2007-11-08, 20:39
Pojemność akwarium: 1500
Imię: Pawe³
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 1500 l Daltara

Post autor: Daltar » 2008-02-28, 09:38

Pojawił sie dalszy ciąg historii tego akwarium. Zmieniony wystrój oraz biotop można oglądać w dziale *ogólnie o akwarystyce*, jako dalszą część poprzedniego tematu.

http://e-akwarystyka.pl/topics3/4 ... t=90#42708

maol:

Tu też znajdziecie całość dyskusji oraz zdjęcia :)
Ostatnio zmieniony 2011-03-23, 15:54 przez Daltar, łącznie zmieniany 1 raz.
Bioenergoterapia i medycyna naturalna - Kraków www.angita.pl

Awatar użytkownika
gina2006
Nowicjusz
Posty: 12
Rejestracja: 2009-07-04, 17:22
Pojemność akwarium: 275
Imię: Klara
Lokalizacja: Warszawa - Mokotow
Kontakt:

Re: 1500 l Daltara

Post autor: gina2006 » 2009-07-07, 22:13

Wielka szkoda ze relacja sie zakonczyla we wrzesniu 2008r bo wlasnie to akwarium mnie przyciagnelo na to forum.
Podziwiam Daltara za jego pasje i pracowitosc :super:
Licze na dalszy ciag, mam nadzieje ze sie doczekam :D
W ktoryms z postow pisal ze ma problemy z fotografowaniem akwarium, podaje wiec link do stronki ze wspanialym opisem jak dobrze wykonac zdjecia baniaka:
http://free.of.pl/c/chesteraquarium/fotografowanie.htm
Najlepsze zwierzątka domowe to rybki. Nie szczekają, nie drapią,
błota nie naniosą, nie chrapią, a jakby co, to jest zagrycha.
Zapraszam ./redir/http://www.e-akwarystyka.pl/topics ... .htm#95544

ODPOWIEDZ