W taki sposób za trzecim podejściem zwątpiłam w mój sklep. W efekcie moja jedyna dziewczynka ma harem kawalerów. Wbrew pozorom panuje pełna harmonia, wśród gurami przynajmniej. Wśród reszty obsady straty są duże po każdym tarle. No i tarło właśnie. Czy to normalne że gurami trą się co pięć dni? Nie za często to trochę? Samiczka od jakiegoś czasu co tydzień ląduje z innym samcem pod jego gniazdem. Młodych nie odławiam. Oba samce bąbelkują razem ponieważ budują blisko siebie i ich gniazda się łączą. Młodymi również opiekują się obaj, nieważne czyje akurat są. Młode dość szybko rosną. Tygodniowe są przynajmniej cztery razy większe od nowo wyklutych. Nie dokarmiam ich niczym. Liczyłam że reszta obsady je zeżre ale skąd. Z każdego miotu po kilka przynajmniej zostaje. I tu mój problem właśnie. Co ja pocznę z tymi rybami. Jeżeli one zamierzają się w ogólnym rozmnażać w tamim tempie to nikt tych gurami ode mnie nie zechce brać. Reszta ryb która się ostała to 3 kiryski pstre, 4 otoski, 5 neonów inesa. Moja samiczka rządzi niepodzielnie w całym akwa. Samczyki obrały sobie jeden bok akwarium i plują każdy w swoim rogu. Obsada przetrzebiona aż strach cokolwiek wpuścić. Acha, temp. w akwa to 26-27 stopni. Jednak młodych nic nie rusza. Ostatnio z powodu awarii grzałki przez kilka godzin miały 22 stopnie i małe gurami jak gdyby nigdy nic pływają sobie dalej. Zakładając akwarium myślałam żeby nie pakować się w żyworódki ze względu na późniejsze potomstwo. Teraz jednak jestem przerażona.
Pomóżcie proszę dobrą radą. Jak mam zniechęcić rybska do tarła lub chociaż ograniczyć częstotliuwość.