Witajcie!
: 2013-01-05, 02:55
Trochę niefortunnie odnowiłam znajomość z akwarystyką i rybkami. Wychowana na kilku dużych (podejrzewam, że ponad 200l) akwariach swojego taty postanowiłam sprawić przyjemność synowi. Pierwsze, 40l, zakładałam z powodzeniem i przez 2 lata hodowałam z powodzeniem rybki. Po kilkuletniej przerwie (przeprowadzki, mieszkanie u teściów) zbyt szybko i na łapu capu przed wigilią kupiłam sprzęt i rybki. W międzyczasie stare akwarium mało nie zalało mi pokoju. Podłoga i meble zostały uratowane, finanse umniejszone o nowe akwarium, ale kilkugodzinne (4) zostawienie rybek w mało sprzyjających warunkach (mimo moich starań temperatura spadła, a napowietrzanie było symboliczne) zaowocowało potwornym wysypem ospy po tygodniu. Padły już 3 gupiki, 3 neonki i 2 molinezje. Początkowa euforia syna spowodowana narodzinami na drugi dzień całkiem słusznej liczby gupiczków (od której ja zgłupiałam) zastąpiona została wielką rozpaczą. A ja walczę. Ospa została przeze mnie rozpoznana dosyć późno (ani molinezje ani gupiki nie miały objawów) i teraz jest wszędzie. Dzięki netowi z grubsza wiem, co robić, ale żal patrzeć jak rybki się męczą. Nie krzyżujcie mnie za tą porażkę, przyszłam się przywitać i szukać rad, żeby tym, co ewentualnie przeżyją (maluchy o dziwo mają się bardzo dobrze) albo nowym stworzyć optymalne warunki do życia.