Historia pewnego akwarysty

Moderator: ModTeam

Awatar użytkownika
matmax426
Zakręcony forumowicz
Posty: 1486
Rejestracja: 2007-05-11, 19:33
Pojemność akwarium: 82
Imię: mat
Nazwisko: mam :)
Lokalizacja: Skarżysko Kamienna
Kontakt:

Historia pewnego akwarysty

Post autor: matmax426 » 2007-11-16, 17:08

Był sobie raz pewien Mat.
jak był srajtek to miał akwarium i teraz ponownie zapragnął powrócić do tego hobby.
co pomyślał to zrobił.
Z powodów finansowych (czytaj: potrzebował kasy na coś innego) zaczął od czegoś małego: od 12 litrowego kotnika z około 14 malutkimi mieczykami (jeden około 2 cm, reszta 5-7mm) od kolegi. Do tego Bartek, bo tak ten kolega się zowie, pożyczył mu brzęczyk o którym spokojnie można powiedzieć że jest o napędzie sejsmicznym, oraz kilka roślinek.
Mat w zoologicznym zakupił żwirku, wężyk i zaworek, koło bloku znalazł kilka okrągłych kamieni, po czym dziarsko wziął się do pracy. Wygotował żwirek i kamienie, zagotował i wystudził wodę. Dokupił jeszcze kilka okazów: małego otoska i dwie neonki. Urządził akwarium, wpuścił rybki.
Opis pierwszego Matowego akwarium:
akwa 12 litrów
brzęczyk napowietrzający na początku wogule nie używany
4 rodzaje roślin z których zna nazwy tylko wgłębki i wywłucznika
z 16 małych ryb
lampka biurowa jako oświetlenie
Jak widać brakowało filtra i grzałki
Po pewnym czasie Mat zaczął używać napowietrzacza, lecz i tak wyłączał go na noc bo akwa miał obok łóżka.

Pierwszą oznaką że nie jest jak powinno była rybia ospa. Mat wiedział że bez grzałki i filtra, a szczególnie z tak małym akwa, daleko nie zajdzie. Jeszcze przed założeniem akwa dowiedział się że jego inny kolega Tadek kiedyś był akwarystą, dokładnie hodował paletki.
Więc Mat zadzwonił do Tadka:
- ratuj me ryby! – zakrzyknął do słuchawki
- ok – odparł Tadek.
Poszedł z Tadkiem do przydomowego, blaszanego garażu, gdzie ów przechowywał swój sprzęt akwarystyczny. Po otwarciu okazało się że nastąpiła tu ingerencja jakiejś złowrogiej siły! Cały garaż był zawalony jakimiś deskami, drankami, prętami i innym badziewiem wskazującym na budowniczych upodobania zjawiska, w sposób budzący zazdrość u trąb powietrznych nawiedzających Amerykę północną. Siłą tą okazała się być ciotka Tadka.
Tadzik przeklinając żwawo wskoczył w gąszcz splątanych desek w poszukiwaniu grzałki. Po wstępnych oględzinach okazało się że mimo wyglądu Hiroszimy po wybuchu bomby atomowej, strat w sprzęcie nie było! Dokonując niesamowitych wyczynów gimnastycznych wydobył z jakiegoś zakamarku dwie grzałki: 70 i 20W oraz kilka innych rzeczy, w tym brzęczyk samorubke wyglądająca jak silnik od komara. Do grzałki przydałby się termostat, więc Tadek zamyślił się głęboko, po czym zaprowadził Mata do domu gdzie przekopując narzędziuwke znalazł fantastyczne wuderwaffe wyglądające jak mały zasilacz laboratoryjny, ale funkcjonalne jak nie wiem co.

Radosny Mat udał się z tym całym ustrojstwem do domu. Najpierw wymył porządnie wszystkie zdobycze. To było wskazane, chyba że chciałby generować nowe gatunki zabójczych ślimaków latających w akwarium, dość długo to wszystko leżało w dziwnych miejscach.
Gdy podłączył całą aparaturę, nadając przy tym akwarium wyglądu prosto z filmu o szalonym naukowcu, wszystko przestało poruszać się w kierunku prostopadłym do kontrolowanego. Stała temperatura była drugim po napowietrzaczu przebłyskiem prawdziwej akwarystyki.
W międzyczasie dokupił jeszcze dwa otoski.

I tak trwał ze swym dziełem przez czas jakiś, aż załatwił od Tadka większe akwa (25 litrów).
Zachwycony dotargał zdobycz do domu. Postanowił kupić grzałke z termostatem, bo Tadkowy termostat był do zwrotu, a grzałka 20 by nie starczyła. Poszedł więc do zoologicznego i myśląc o przyszłych wojażach zakupił grzałe do 150 litrów o mocy 200 wat i wyglądzie elektrycznej pałki do popędzania bydła. Okazało się jednak że jest ona za duża do jego akwa... 50 zł w plecy. Na drugi dzień kupił więc mniejszą, 50 watową, i tą udało się jakoś upchnąć. Dokupił też żwirku i korzeń a Bartek dał mu kilka roślinek.
Podczas przeprowadzki doszło do małej stłuczki: jak już nowe akwa gotowe do użycia (bez okresu dojrzewania) stało na biurku, a stare puste na podłodze Mat z powodu szybkiego poszukiwania jakiejś podstawki pod lampkę przypadkowo przykopał w nie.
Wynik starcia:
Mat – zadrapana noga na piszczelu,
akwarium – pęknięcie długości 7 cm, ale nie eliminujące go całkowicie z użytku o czym później.

Tak więc Mat miał większe akwarium, ale nadal bez filtra i normalnego oświetlenia.
Z okazji powiększenia przestrzeni życiowej ryb postanowił dokupić kilka. Nowymi lokatorami stały się dwa kiryski (jeden albinos) i parka głupików. Głupiki szybko się rozmnożyły, powiększając pogłowie ryb o kilkanaście sztuk, zostały one wyłowione przełożone do 5 litrowego słoika, ale po trzech dniach wróciły do głównego akwa i tam rosły jak ta lala. Po pewnym czasie Mat zauważył że samiec głupik nadal nie daje spokoju samicy ciągłymi zalotami, postanowił więc dokupić jeszcze jedną samiczkę. Poszedł więc do zoologicznego z zamiarem zakupu jednej ryby, a wrócił z dwoma: podczas odłowu wybranej gupiczki zauważył sześciocentymetrowego zbrojnika pływającego sobie w tym samym akwarium. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Za 6 złotówek Mat stał się szczęśliwym posiadaczem pięknego okazu zbrojnika lamparciego jak się później okazało.
I tak przez około dwa miesiące szczęśliwie żył sobie Mat ze swoim małym akwarium marząc cały czas o większym.

Nie stał jednak w miejscu, już na początek swojej przygody dogadał się z panem ze sklepu zoologicznego że jak mu podrosną mieczyki to kilka nich odda do niego zamieniając na inne ryby. Tak więc gdy mieczyki osiągnęły ponad 2 cm zaniósł 4 sztuki do zoologa i wymienił na dwa malutkie, czarne skalary. W międzyczasie miał jeszcze jeden wysyp młodych głupików, więc teoretycznie skalary byłyby na miejscu, szczególnie że obecność tych ryb wymuszała konieczność zakupu większego akwa z pełnym wyposażeniem.

Pewnego dnia zaczęły się straty: padła starsza samica głupika, potem samiec. Mogło być to spowodowane starością ryb, już wcześniej zaczęły wykazywać objawy że ich czas nadchodzi: zaczęły być ospałe i powolne. Kolejne zejście zaliczył kirysek albinos, jakiś czas później młodsza samiczka głupika. Po jakiś dwóch – trzech tygodniach do brata dołączył drugi kirysek. Po tej czarnej serii nastał czas spokoju który trwał jakieś trzy – cztery tygodnie, po czym horror powrócił.
Zaczęło się od tego że Mat będąc u cioci zauważył banana. Pomyślał że może sprawdzić czy ryby go zjedzą. Karmił już ryby innym pokarmem niż suchy lub ochotka czy wodzień, dawał im parzone płatki owsiane, sałatę, marchewkę, ale banana jeszcze nie było. Ukroił mały plasterek i plum! Wrzucił go w akwariową toń, dociskając widelcem. Wieczorem zauważył że woda mętnieje. Zignorował to na razie myśląc: jutro zmienię wodę i wyjmę tego banana, po czym wyłączył jak co dzień brzęczyk i poszedł spać.

The judgement day
Obudził się rano, powiódł dokoła błędnym wzrokiem i spojrzał na akwarium:
MARTWY SKALAR! Taki widok go powitał. Zerwał się z łóżka by oszacować straty. Odkrył jeszcze dwie ofiary nocnej zgrozy: martwego skalara i mieczyka oraz umierającego neonka który przy próbie wyłowienia ożył i chwiejnie popłynął w głąb akwarium. Mat wyłowił martwe ryby i dokładnie obejrzał zwłoczki szukając jakiej wskazówki czemu zdechły. Nic oczywiście nie stwierdził, więc ze smutkiem spuścił je w klozetowej otchłani. Włączając brzęczyk i lampkę stwierdził że woda w akwa jest jeszcze bardziej mętna. Nie mógł nic na razie zrobić bo musiał jak co weekend iść do szkoły. Na szczęście zajęcia skończyły się o 11 (nawiasem mówiąc i tak Mat zawsze kończy zajęcia o tej porze urywając się cichcem J

Tak się składa że na trasie Mat – szkoła znajduje się przybytek Bartka który zwykle Mat nawiedza wracając z zajęć. I tym razem tak się stało. Mat z hukiem wpadł do mieszkania i zaryczał:
- Pomocy!!
Tu musimy przedstawić kolejną postać: Kubusia, brata Bartka, który razem z Matem popełnia wiele dziwnych rzeczy jak np. próby pirotechniczne w piwnicy, generowanie piorunów na tapczanie czy przeszkadzanie ludziom w słuchaniu radia wcinając się na pasmo przy eksperymencie z nadajnikiem.
- Panowie! Musimy skonstruować filtr do akwarium. Szybko! Życie moich ryb wisi na włosku! – zakrzyknął Mat.
Bartek wyciągnął z szafki książkę o akwarystyce w której znaleźli przekroje filtrów różnych typów. Mat stwierdził że do jego akwa najlepszy będzie zewnęczny z powodu braku miejsca. Udali się więc do piwnicy po szklane rurki do budowy filtra (ojciec Kuby i Bartka jest chemikiem), jednak okazało się że są one trochę połamane i żadna nie ma więcej niż 5 cm, jednak wzięli je i udali się do Matowego legowiska. Po oględzinach okazało się że woda jest mniej zmętniona, co oznaczało że przez noc rozwinęły się pierwotniaki. Razem z Kubą wzięli się do pracy, Bartek zaś zasiadł za komputerem i zaczął po necie serfować. Mat przyniósł elementy z których chciał filtr skonstruować.
Były to: słoik po sosie tatarskim, gąbka, wata oraz rurki termokurczliwe tak lubiane przez Kubę. Po krótkiej i burzliwej wymianie poglądów postanowili użyć jako materiału głównego rurek termokurczliwych. Kuba wziął się za nadawanie rurką odpowiedniego kształtu robiąc to jak pracownik huty szkła Ujście S.A. Mat w tym czasie psuł nowiutką gąbkę do naczyń zaszabrowaną z kuchni. Po chwili wkład był gotowy, pięknie sześcioboczny i oczywiście za mały. Widząc to Kuba stwierdził że jakiekolwiek wkłady nie są potrzebne bo cały syf będzie opadał na dno. Mat spytał go wtedy o ten rozpuszczony w wodzie, Kuba wydał z siebie jeszcze kilka dźwięków imitujących ludzką mowę i zamilkł. Za to generowanie rurek szło mu całkiem nieźle, po kilku minutach były gotowe, choć wymagały jeszcze kilku poprawek. Przystąpiono do prób z użyciem słoika litrowego i butelki z wodą do kwiatków (woda pochodziła z akwarium). Jako pompki wykorzystali własny układ oddechowy. Okazało się że układ funkcjonuje przy odpowiednim ciśnieniu powietrza, po podłączeniu brzęczyka okazało się że nie jest on w stanie takiego ciśnienia za bardzo wytworzyć. Mimo to zabawa z filtrem trwała nadal. Stwierdzono że słoik jest za mały na filtr i szukali czegoś innego. Jedyną rzeczą jaka by mogła się na upartego nadać z powodu wysokości była plastikowa butelka po wodzie mineralnej, przynajmniej jeśli chodzi o wysokość, jednak nie było możliwości wsadzenia doń wkładów filtracyjnych. Mat próbował napchać tam waty, ale skończyło się to na tym że butelka przybrała wygląd koktajlu Mołotowa i porzucili tą koncepcje.
Dalsze próby przyniosły tylko miniaturową powódź na biurku, zmarnowanie metra rurki termokurczliwej oraz pomysł podłączenia pompy próżniowej do akwarium. Widząc , a raczej nie widząc sensu w dalszych eksperymentach Mat zadzwonił do Tadka z pytaniem o filtr. Po opowiedzeniu mu całej sytuacji Tadek zagroził że zadzwoni do Green Peacesu i kazał się stawić u niego za godzinę.
Kuba z Bartkiem zabrali się i poszli z terenu podwyższonego zabałaganienia zostawiając Matowi sprzątanie.
Po godzinie Mat zadzwonił ponownie do Tadka by się upewnić czy jest w domu, Tadek zaspanym głosem potwierdził.

Gdy Mat przybył do Tadka okazało się że wyrwał go z błogiego snu, co wcale nie wywołało u młodego akwarysty wyrzutów sumienia.
Zaczęto zastanawiać się nad filtrem stojąc na werandzie. Glosy obudziły ojca Tadka który wyszedł na werandę i został natychmiast ostrzelany pytaniem gdzie jest jakiś filtr. Ojciec powiódł błędnym wzrokiem po werandzie i zatrzymał go na strefie między tapczanem i szafką. Tadek poszedł tam i wyciagnoł filtr, a był to: Filtr FAN 3 Plus o przepływie 700l/h dedykowany do akwariów o pojemności 100 – 150l, w stanie wskazującym że po wyjęciu z akwarium nawet nie został wypłukany.
Mat zamerdał ogonem że ma filtr i razem z Tadkiem zaczęli jeździć skuterem po podwórku.

Po powrocie do domu postanowił wyczyścić filtr, okazało się że w środku jest mieszanka syfu z poprzedniego akwarium zmieszana z kurzem i pyłem.
Po wyczyszczeniu został poddany testom by stwierdzić czy jeszcze funkcjonuje. Test przeprowadzono w miednicy, po włączeniu okazało się że z powodzeniem można połączyć ten filtr z miednicą i w ten sposób uzyskać pralkę (oczywiście trzeba było dodać jeszcze grzałkę 200W, którą jak wiadomo Mat miał już na stanie). Byłaby to pierwsza pralka firmy aquael!!

Po włożeniu filtra do akwarium okazało się oczywiście że jest za durzy. Akwarium wyglądało jak by w środku zatonął U-Bot. Przy próbnym rozruchu o mało akwarium nie rozwaliło, więc mat podjął męska decyzje: juto pójdzie do zoologa i kupi filtr!
Co pomyślał to zrobił, kupił filtr aquaela fan mini dedykowany do zbiorników 50l i wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku, a na jak długo?
Jeszcze o tym się dowiecie ;-)

Cdn....

Awatar użytkownika
lolek
Zakręcony forumowicz
Posty: 1320
Rejestracja: 2007-09-02, 20:12
Pojemność akwarium: 126
Imię: Karol
Lokalizacja: WGM
Kontakt:

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: lolek » 2007-11-16, 19:47

matmax426 pisze:w tym brzęczyk samorubke wyglądająca jak silnik od komara.
O ja cie... :lol: Super mój pierwszy wyglądał jak ta maszyna do wydobywania ropy naftowej z ziemi i chodził na 12V silniczek. Mam go do dziś :mrgreen:
Poświęć 2 minuty na poszukiwania odpowiedzi w istniejących tematach, po dwóch minutach załóż nowy temat

Awatar użytkownika
matmax426
Zakręcony forumowicz
Posty: 1486
Rejestracja: 2007-05-11, 19:33
Pojemność akwarium: 82
Imię: mat
Nazwisko: mam :)
Lokalizacja: Skarżysko Kamienna
Kontakt:

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: matmax426 » 2007-11-16, 20:14

tamten to tez cos w tym stylu, kiedyś zrobie mu fotke i zamieszcze, niezły jest :D
a chodzi podobno jak parowóz :lol:

Sympho
Nowicjusz
Posty: 6
Rejestracja: 2007-10-05, 15:35
Pojemność akwarium: 240
Imię: Kuba
Lokalizacja: Z domu
Kontakt:

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: Sympho » 2007-11-20, 20:19

Jeśli można skomentować to świetna historyjka! Czekam na dalsze

Fifex
Forumowicz
Posty: 52
Rejestracja: 2007-08-31, 17:28
Pojemność akwarium: 0
Imię: Filip
Lokalizacja: ???

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: Fifex » 2007-11-23, 17:38

Naprawda bardzo czekawa histowia.
Naprawde super :-)

Awatar użytkownika
kasia2005
Akwarysta
Posty: 541
Rejestracja: 2007-02-09, 13:40
Pojemność akwarium: 0
Imię: Kasia ;-)
Lokalizacja: Zabrze
Kontakt:

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: kasia2005 » 2007-12-07, 01:04

Ciekawy artykuł masz talent aż Ci zazdroszczę ;-) na prawdę przyjemnie sie czytało
Pierwsze przykazanie akwarysty: Nie będziesz nigdy wierzył sprzedawcy z zoologa
Drugie przykazanie: Sprzedawca w zoologu dopiero zaczyna mówić prawdę,
jak skuma, ze sie znasz!
pozdrawiam

Awatar użytkownika
PaVeloo
Stały bywalec
Posty: 396
Rejestracja: 2007-04-20, 17:35
Pojemność akwarium: 60
Imię: Pawe³
Lokalizacja: Słupsk
Kontakt:

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: PaVeloo » 2007-12-07, 08:13

Fajny artykulik. Skąd miałeś taką wenę? ;-P
matmax426 pisze:Był sobie raz pewien Mat.
jak był srajtek
to było fajne ;-D
60 L
11xNeon Innesa
9xZwinnik Jarzeniec
5x Brzanka Sumatrzańska
4xDanio Pręgowane

www.paveloo.e-akwarystyka.pl

[you], miłego przeglądania forum.

Jeżeli pomogłem, kliknij "pomógł".

Awatar użytkownika
andrzej1234
Forumowicz
Posty: 86
Rejestracja: 2007-11-24, 11:12
Pojemność akwarium: 0
Imię: Andrzej
Lokalizacja: Bytom
Kontakt:

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: andrzej1234 » 2007-12-07, 15:56

matmax426 pisze:po włączeniu okazało się że z powodzeniem można połączyć ten filtr z miednicą i w ten sposób uzyskać pralkę (oczywiście trzeba było dodać jeszcze grzałkę 200W, którą jak wiadomo Mat miał już na stanie). Byłaby to pierwsza pralka firmy aquael!!
Dobre! Hehehehe!! Fajna historyjka (jeśli można tak powiedzieć). Na początku nie byłem co do tego artykułu przekonany ale treść była tak wciągająca :mrgreen: :mrgreen: Super!

Awatar użytkownika
Drottnar
Akwarysta
Posty: 608
Rejestracja: 2008-04-13, 22:41
Pojemność akwarium: 240
Imię: £ukasz
Lokalizacja: Warszawa

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: Drottnar » 2008-05-27, 17:41

Sorry, że odświeżam starocie, ale Mat sam się o to prosił ;) Gdzie ciąg dalszy?

Awatar użytkownika
matmax426
Zakręcony forumowicz
Posty: 1486
Rejestracja: 2007-05-11, 19:33
Pojemność akwarium: 82
Imię: mat
Nazwisko: mam :)
Lokalizacja: Skarżysko Kamienna
Kontakt:

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: matmax426 » 2008-05-27, 17:45

nie wiem kiedy :)
narazie raczej nie

Awatar użytkownika
Drottnar
Akwarysta
Posty: 608
Rejestracja: 2008-04-13, 22:41
Pojemność akwarium: 240
Imię: £ukasz
Lokalizacja: Warszawa

Re: Historia pewnego akwarysty

Post autor: Drottnar » 2008-05-27, 17:47

E, lipa, bo zapowiada się świetnie :) No i z profilu wynika, że później pojawiło się 80l, więc kolejne emocje ;)

ODPOWIEDZ