Witam,

choroba dopadła tym razem trzy miedziki. Jeden z nich zdechł.

Charakteryzuje się tym, że rybki są wychudzone, a ich łuski nie tworzą gładkiej powierzchni, a są jakby nastroszone. Skrzela są odstające, a na grzbiecie przed płetwą wyglądają tak, jakby albo coś je uderzyło. albo ugryzło, bo mają lekki ubytek/wgniecenie. Poza tym tracą kolory.
Przy tym wszystkim są bardzo żywotne, chętnie jedzą, nie chowają się. Jedynie szybciej się męczą niż inne ryby.
Zbiornik jak w podpisie. Parametry (ph, KH, GH, NO2, NO3) w normie.

Co to może być i jak to leczyć? Dzisiaj jadę kupić akwa 25l, więc będę miał w czym je trzymać ;)

może to puchlina wodna ??
http://zielg.ovh.org/pliki/choroby.html

no właśnie czytałem o niej, ale nie są wyczerpane objawy choroby. Ryby pływają w toni wody, a nie przy powierzchni, nie są absolutnie apatyczne - śmigają razem z innymi.

a czy możesz dać zdjęcia ??

Udało mi się zrobić kilka zdjęć, na których widać cokolwiek...

Łukasz sprawdzałeś tu: http://e-akwarystyka.pl/topics21/8726.htm

Przejrzałem to i nie bardzo widzę, co to może być

[ Dodano: 2008-08-24, 13:00 ]
Z racji iż ponieważ wszedłem w posiadanie zbiornika 25l, zrobiłem z niego natychmiast kwarantannę.

Przełożyłem tam dwa miedziki. Są wychudzone maksymalnie, ale pływają. Mam wrażenie, że mają też ubytki łusek.

W kwarantannie potraktowałem je baktopurem. Jutro kończy się leczenie i pytanie - mogę je przenieść wtedy do zbiornika głównego? Jeśli nie, to jak długo muszę je trzymać w kwarantannie?

[ Dodano: 2008-08-25, 18:57 ]
W dniu dzisiejszym temat stracił ważność.