Chwilowo muszę trzymać w 54l pielęgnicę miodową, kiryśnika i stadko księżniczek z Burundi.

Dzisiaj rano zauważyłem, że z pyska miodowej wystaje ogon księżniczki. Ot, zjadła sobie, pomyślałem. Jednak jest godzina 15, a ten ogon nadal wystaje... czy to normalne? Czy może pomóc miodowej i wyjąć to, co jeszcze wyjąć się da?

Ja bym wyłowił i fizycznie usunął tą księżniczkę. Martwa ryba zaczyna się rozkładać i powinna być usunięta.

Ryba sobie spokojnie poradzi i później zniknie i ten ogon razem z cała rybką .. Miałem takie same sytuację, gdy karmiłem "pawie" rybkami małymi .. Pływały dość długo z taką rybką ..

kbtor pisze:Ja bym wyłowił i fizycznie usunął tą księżniczkę. Martwa ryba zaczyna się rozkładać i powinna być usunięta.

Nic z tych rzeczy!! - wiadomo, że pielęgniczki to "okoniowate" czyli posiadają pierwsze promienie płetw grzbietowych (i nie tylko) twarde jak kolce - księżniczka weszła do pyska "z włosem" więc płetwy się położyły - a spróbuj tą rybkę teraz wyciągnąć? Płetwy się postawią na sztorc poranisz przełyk i gardło Pielęgnicy miodowej .. Będą się wbijać i nie wyjmiesz ryby, a co może skutkować straceniem obu ...

Całe szczęście, że ryba sama wypadła, bo bym miodowej krzywdę jeszcze zrobił

Mariusz86, Ja miałem taką sytuację i musiałem usuwać fizycznie, bo po wielu godzinach uznałem że to nie jest normalne. Pamiętaj również o budowie pyska ryby, który jest dość odporny na kontakt z promieniami płetw a nawet z haczykami.

Nie mówimy tu o gupiku czy mieczyku .. Promienie płetw okoniowatych nie są krótkie przypominam i są bardzo twarde ... Gdyby taki wbił się w "podniebienie" na pewno byś ową pożeraną rybę wyciągnął .. Bez mocno poranionego przełyku by się nie obyło, a może i nawet gorzej. Ryba by sobie sama spokojnie poradziła - nie raz byłem tego świadkiem - tu też mamy dobry przykład, że obyło się bez mocowania i niepotrzebnej krwi ..

Nie ma co dalej dyskutować .. Pewnie zaraz zostanie zamknięty temat bo się komuś coś nie spodoba ...

kbtor pisze:Mariusz86, Ja miałem taką sytuację i musiałem usuwać fizycznie

hmm mechanicznie chyba. Zgadzam się z Mariusz86, zbrodnią jest usuwanie okoniowatych sposobem ręcznym. Dobrze, że Drottnar nie posłuchał "dobrych rad" #kbtor'a :zly: Dzięki temu miodowa pozostała w stanie nienaruszonym :]

Już się miałem zabierać za operację, ale zauważyłem trupka pływającego w akwa. Oględziny miodowej wykazały brak ryby w pysku. Szczęśliwie i reszta księżniczek i miodowa i kiryśnik mają nowe, większe domy

Mariusz86, nie musisz mi tłumaczyć jak wyglądają płetwy grzbietowe pielęgnic. Ale księżniczka to nie okoń. Ja wyciągałem pielęgnicy niebieskołuskiej z pyska zebrę i ją wyciągnąłem. Niebieskołuska leżała już na dnie na boku i zaraz wylądowała na mokrej szmacie. Rozchyliłem pysk nożem do masła i kręcąc zebrą w jedną stronę normalnie ją wyjąłem.

Czytając post wypowiedziałem się na podstawie własnego doświadczenia.

Eliza25, bardzo dziękuje za szacunek, obyś Ty nie miała nigdy takiej sytuacji.
A gdyby nie zdołała jej wypluć to pewnie byś napisała że kbtor miał rację, eh, szkoda gadać.

Drottnar, to taka nauczka na przyszłość że na szybko to można mieć problemy. Następnym razem do wiadra rybę i podmiany bo albo będzie zjadanie, albo choroby.