Moja krótka historia z akwarystyką, nie zaczęła się najlepiej - żona i dzieci alergicy zechcieli mieć zwierzątko. Padło na rybki, od teścia dostaliśmy jego stare akwarium 25L.
Małżonka uległa dzieciakom i w niedzielę poszła od razu do sklepu zoologicznego w pobliskim centrum handlowym, gdzie sadysta sprzedawca


Na pytania żony czy nie za dużo, odpowiedział że dobry filtr załatwi sprawę, czy w akwarium woda nie musi oddstać (dojrzeć)? - sprzedał jej antichlora i przeterminowane kultury bakterii...
Niestety w czasie wyjazdu na święta Bożego Narodzenia stare akwarium rozszczelniło się i po naszym powrocie wody w nim było co kot napłakał, wszystko gniło, o dziwo przeżyły Zbrojnik, kiryski i żabki.
Teraz mam nowe 45L na początek na razie tylko z obsadą która przeżyła armagedon z 25L, (Patrz pytanie o obsadę) w planach w planowanym do budowy domu - znacznie większe (żona o planach większego akwarium nic nie wie, bo na hasło akwarium lub rybki prawie dostaje szału)
Pozdrawiam
Adeek