A teraz trochę serio. Nie zabijają ani "volty" ani "ampery", jak to się powszechnie mówi. Zabija przepływ prądu, który powoduje skurcze mięśni oraz zaburzenia w sterowaniu nerwowym. Oraz... elektrolizę płynów ustrojowych. Dlatego też prąd stały jest groźniejszy. A co z tym uziemieniem? Ano jest ono zbędne, gdyż można przyjąć, że akwarium jest bardzo dobrze izolowane od podłoża. Co oznacza, że nawet jak odizolowany przewód fazowy prosto z gniazdka włożymy do wody, to żaden prąd nie popłynie. Bo nie ma gdzie! A co w wypadku gdy zanurzymy oba przewody? Ano dalej nic - w ten sam sposób ptaki siadają na odizolowanych kablach wysokiego napięcia (np. 110 kV) i nic im się nie dzieje. Po prostu - różnica potencjałów na długości ciała jest tak znikoma, że płynący prąd nie ma najmniejszego znaczenia. Tak samo jest z rybami - a ponieważ napięcie jest tu 500x niższe, można ten problem zaniedbać. Oczywiście w wypadku takiego "zasilenia" akwarium pojawi się problem elektrolizy i związków po niej, ale to inna sprawa.
No to po co to uziemienie skoro nie dla ryb? Można sobie spokojnie wyobrazić scenariusz, że wkładamy rękę do "podłączonego" zbiornika - i wtedy prąd popłynie - przez nasze ciało, do ziemi. I to już jest groźne, i z tym należy walczyć. Ale nie amatorsko, instalując na pewno nie działający nędzny uziom z kawałka pręta. No i jak uziemić samą wodę? Wkładając kilka metrów drutu do akwarium? Nie tędy droga... O wiele lepsze rozwiązanie to zabezpieczenie różnicowoprądowe, które w nowych instalacjach na pewno jest, w starszych można zlecić jego montaż w instalacji zasilania lokalu/budynku WYKWALIFIKOWANEMU ELEKTRYKOWI Z UPRAWNIENIAMI. I takie zabezpieczenie odetnie w takim przypadku dopływ prądu...zanim coś poczujecie, a na pewno zanim zrobi się to niebezpieczne dla zdrowia a tym bardziej życia.
...mam nadzieję ze to zakończy tą niebezpieczną dyskusję. Bardziej zainteresowanych zapraszam do lektury książek związanych z zabezpieczeniem obwodów elektrycznych - dostępnych w każdej bibliotece
