Temat iście fascynujący
Może zacznę od konkretów, bo niedawno sprawę przerabiałam i mam wieeele przykładów:
sklep 1.
-
Polecam Pani paletki w okazyjnej cenie 800 zł
-
Nie dziękuję, nie mam odpowiedniej wiedzy na paletki jeśli chodzi o leczenie.
-
Ale to są niezwykle wytrzymałe ryby. Można je trzymać w akwariach ogólnych i każdy początkujący sobie z nimi poradzi jak z każdą inną.
-
Nie dziękuję, bo nie znam się na ich odrobaczaniu.
-
Ale one są całkiem zdrowe i odporne na choroby.
sklep 2.
-
Piękne motylowce, prawda?
-
Tak, ale ja planuję silny ruch przy tafli i bąbelki, więc nie nadają się za bardzo.
-
Ależ skąd, one uwielbiają siedzieć tu pod deszczownicą (trzęsło nimi jak w pralce).
sklep 3.
-
Proszę 5 tych rybek. Z tego drugiego zbiornika, bo tu leży martwa.
-
Ale ona śpi proszę Pani.
sklep 4.
-
Prosze Pani, no naprawdę, co za bajki o nawozie makro... Jak Pani by takie coś wlała to ryby wyzdychają, przecież to co Pani mówi jest trujące. Bzdury totalne (DOSŁOWNY TEKST)
sklep 5.
-
Ten filtr jest najlepszy bo ma grzałkę i UV
-
Ale ja nie chcę tego, tylko prosty filtr, bo jest najlepszy.
-
Proszę Pani - ten, który pokazuję jest pod tym 500l akwarium jako jedyny i ostatnio był otwierany 2 lata temu. A woda kryształ.
Tyle, bo więcej może nie będę śmiecić....a było tego duużo.
I takie teksty wyprowadzały mnie z równowagi. Byłam w sklepach z szefem, bo to w końcu jego zakup i ile razy musiałam przewalczyć swoje, to nieporozumienie. (Pomijając wykazywanie przez sprzedawcę mojej niekompetencji, gdzie wiedział, że to ja będę się zbiornikiem zajmować). Paletki tydzień z głowy wybijałam.
Ja także zajmowałam się sprzedażą i PODSTAWĄ, ABSOLUTNĄ podstawą jest nieoszukiwanie klienta. Nie wiesz, powiedz - dowiem się, nie umiesz - mogę doradzić rozmowę z ekspertem. Zawsze da się coś odpowiedzieć. Ale
celowe wprowadzanie w błąd, żeby sprzedać, jest niedopuszczalne. Jak powie
-
Chcę,
-
To dobrze, super wybór, a może ta? też śliczna... A w akwarium kwadratowym włoży się więcej roślin niż w kuli, łatwiej dobierze się filtr, grzałkę.
Nie chce? Oczywiście, sprzedawać z uśmiechem. Nie mówię, żeby odradzać kupno, ale skierować na inne tory. Prawda jest jednak taka, że często się nie chce. A tego już nie potrafię usprawiedliwić.
Miałeś rację Maol, że to moja wina, że kupiłam chore ryby. Przez własny brak kompetencji miałam mnóstwo pracy z wyleczeniem obsady. A mogłam powiedzieć szefowi - patrz, zdechły, no pech, (i wredny sprzedawca oczywiście) to teraz kupimy zdrowe paletki. Na pewno byłoby łatwiej niż ślęczeć nocami przy materiałach o chorobach i pytać i szukać. Powiedziałam, że zapłacę za leki i mikroskop z własnej kieszeni. Powiedział, że to on pokryje koszty. Można sprzedawać odpowiedzialnie. Zależy jednak jakie ma się podejście do kupującego...