Post
autor: Daltar » 2007-11-15, 20:29
A zatem jedziemy dalej.
Dumałem dumałem, aż wymyśliłem dosyć nietypowe rozwiązanie dla problemu tła. Ponieważ uparcie nie chciałem się rozstawać z wizją kamiennej, naturalnej ściany, musiałem czymś tak zaimpregnować kamienne płyty, aby nie zarastały wżerającymi się głęboko glonami. Do tego kamienie ( jak wykazały wcześniejsze doświadczenia ) powinny być bardzo trwale zamocowane do szyby. Wpadłem na pomysł zaimpregnowania piaskowca specjalną żywicą. Dokładnie tą sama przeźroczystą żywicą, którą kamieniarze zamykają dziurki w porfirze. Niepokoiła mnie myśl, o ewentualnych toksycznych substancjach, które mogły by sie wydzielać do wody, ale pomyślałem o żywicznych , gotowych tłach, które stosuje sie z powodzeniem i stwierdziłem, że po dokładnym spolimeryzowaniu i wysuszeniu "politur" nic złego nie powinno sie stać. Pojechałem do kamieniarza i ponownie przywiozłem ponad 300 kg. potłuczonych piaskowcowych płyt. Były to pierwsze warstwy odcinane z kamiennego bloku, czyli jedna strona była naturalna druga zaś zupełnie gładka. Po 2- tygodniowym babraniu się z układaniem ściany ( na razie na podłodze w salonie ) i dopasowywaniem kolejnych fragmentów do siebie, oraz malowaniem wszystkiego żywicą mieszaną z utwardzaczami dzieło było gotowe. Smród w domu był taki jakbym otworzył lakiernie samochodową w salonie, ale postanowiłem przeczekać już wszystko i dopiąć do końca. Teraz tylko należało odczekać odpowiednio długo, aż żywica stwardnieje całkowicie i przenieść całą ścianę kawałek po kawałku do wnętrza akwarium, gdzie za pomocą silikonu akwariowego przyklejałem kamienie płaską częścią do szyby. Nie zdajecie sobie sprawy, jak upierdliwe i pracochłonne było to zajęcie. W pewnych momentach oddychałem przez rurkę wypuszczoną na zewnątrz zbiornika, bowiem stężenie par kwasu octowego było nie do zniesienia ( silikon ). Oczywiście pomagał mi przy tym znajomy, podając kolejne i kolejne kawałki kamiennej ściany ( największe ważyły 25 kg. ). Cały proces trwał około tygodnia. Kiedy już skończyłem, jeszcze raz pomalowałem całe tło kolejna warstwą żywicy, tak aby wszystko dokładnie stopiło się w jedna całość. Teraz pozostało już tylko kilkukrotnie napełnić i wypłukać woda zbiornik. Po nalaniu pierwszej wody efekt faktycznie był bardzo piękny. Na drugi i trzeci dzień zaczęło się przedziwne zjawisko mętnienia żywicy. W ciągu tygodnia cały piaskowiec przybrał mleczna barwę i wyglądał jak białe, wapienne skały. W sumie nawet miało to swoisty urok, ale przecież nie o ten efekt mi chodziło! :evil:
Po ponownej zmianie całej wody powoli, bardzo powoli cieniutka żywiczna warstwa zaczęła z powrotem nabierać przeźroczystości. Cały proces trwał około jednego miesiąca. W tym czasie co najmniej 5-cio krotnie wymieniłem wodę. Oczywiście chodziło też o maksymalne odparowanie kwasu octowego, który ciągle uwalniał się z tyłu tła (klejenie kamieni do szyby ).Po miesiącu, kiedy już sytuacja wydawała się stabilna wsypałem żwir, posadziłem rośliny i umocowałem korzenie. Po kolejnych dwóch tygodniach, stopniowo rozpocząłem wpuszczanie ryb. I tak oto udało mi się w końcu osiągnąć zamierzony efekt wizualny, który ukazuje tak wyczekiwane przez wielu zdjęcie 8-)
Czy jednak osiągnięty efekt był trwały? Jakie trudności napotkałem w pielęgnacji akwarium z taka obsadą? I w końcu ile to wszystko kosztowało? Odpowiedź na te wszystkie pytania znajdziecie w następnym i już ostatnim w tej serii odcinku powieści o spełnianiu szalonych marzeń i walce z przeciwnościami dla osiągnięcia postawionego sobie celu ;-)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.